Nie znałam do tej pory tej części Krakowa jaką jest Nowa
Huta. Prawda jest taka, że Krakowianie traktują Nową Hutę jak osobne miasto, co zresztą nie dziwi, bo
odstaje od Krakowa. Kraków to kolebka kultury, miasto pełne zabytków, a Nowa
Huta to miasto powstałe wokół huty, nowe osiedla, ludność najczęściej
napływowa, co dla hermetycznego z natury swej Krakowa musiało być uwłaczające.
Jaka bowiem Pani Dulska chciałby mieć do czynienia z człowiekiem ze wsi, który przyjechał, aby móc zarabiać w hucie.
Jaka bowiem Pani Dulska chciałby mieć do czynienia z człowiekiem ze wsi, który przyjechał, aby móc zarabiać w hucie.
Niemniej jednak w Nowej Hucie jest po pierwsze sporo
pozostałości po czasach sprzed huty, takich jak choćby klasztor w Mogile, a po
drugie teraz już sama Nowa Huta stała się zabytkiem pokazywanym turystom.
Mój syn swojego czasu wziął udział w wycieczkach po Krakowie
z przewodnikiem organizowanych bodajże przez Dziennik Polski i sporo dowiedział
się również o Hucie. I teraz oprowadził mnie po niej.
Jedną z rzeczy, która mnie zachwyciła są Łąki Nowohuckie. Niby
tyle razy byłam na Placu Centralnym, ale nigdy nie zwróciłam uwagi na puste
przestrzenie z jednej jego strony. Teraz zaskoczył mnie widok nieogarnionych
przestrzeni za Nowohuckim Centrum Kultury.
Teren ten zajmuje kilkadziesiąt hektarów i są to łąki
nadwiślańskie. Znajduje się tam ścieżka przyrodnicza z tablicami, na których można
przeczytać jakie gatunki roślinne można tam spotkać. Na mnie jednak największe
wrażenie zrobiło zestawienie bloków i Placu Centralnego z jednej strony, z
wielkimi łąkami głaskanymi wiatrem z drugiej strony. Może to z powodu wspomnień
z dzieciństwa, gdy mieszkałam na nowym osiedlu w Tychach i zaraz za moim
blokiem rozpościerały się pola i łąki i las J
Naprawdę trudno uwierzyć, że te zdjęcia zostały zrobione w
środku wielkiego miasta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz