Wiele lat temu mój ojciec opowiadał mi o wycieczce do Krakowa w czasie, gdy był na studiach, organizowanej przez nauczyciela historii sztuki. Studiował na krakowskiej ASP na wydziale grafiki w Katowicach. Na tej wycieczce historyk sztuki pokazywał im nie ten Kraków, który każdy zna ze szkolnych wycieczek, nie najbardziej znane zabytki, lecz rzeczy i miejsca mało znane, za to wyjątkowe. Niestety byłam wtedy mała i nie pamiętam co to było. Potem zamieszkałam w Krakowie i stale miałam w głowie to co opowiadał tata, ale stale nie miałam czasu, ani możliwości, żeby poznać taki Kraków. Teraz, gdy dzieci są już dorosłe mogę wreszcie poszukać tego nieznanego Krakowa.
Drugą mogą motywacją jest miłość dla Małopolski, nie jako regionu czy województwa, lecz jako krainy mojego dzieciństwa. To właśnie tutaj spędzałam każde wakacje, najpierw w okolicach Dobrej, a potem dalej, pod Gorlicami, w Biesnej i Łużnej, w miejscach skąd pochodził mój dziadek. Moja mama zawsze czuła sentyment do tych rejonów i mnie się on udzielił, choć myślę, że dla nas obu jest to związane przede wszystkim ze wspomnieniami z dzieciństwa. Małopolska ma swój zapach, swoją roślinność, specyficzne krajobrazy i budownictwo i zawsze, gdy tu wracam, to czuję się u siebie.
Ten rodzaj lokalnego patriotyzmu udzielił się moim synom, lubią podróżować, ale zawsze wracają do Krakowa i nie wyobrażają sobie życia poza nim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz